OPIS Wydawcy
Edyta pracuje jako kelnerka w Copacabanie – jedynym barze znajdującym się w maleńkiej miejscowości, w której mieszka. Szara rzeczywistość nie przeszkadza dziewczynie w snuciu kolorowych marzeń o barwnej Brazylii, jej gorącym klimacie, atmosferze korowodów, tańcach i strojach z piór i cekinów. Marzy, że pewnego dnia spotka przystojnego Latynosa, który zabierze ją do nieśmiertelnego Rio de Janeiro.
Nieoczekiwanie okazuje się, że sny Edyty mogą się spełnić. Pewnej zimy miejscowość przeżywa prawdziwy najazd Brazylijczyków – syn właściciela Copacabany bierze ślub z poznaną w Niemczech Brazylijką niemieckiego pochodzenia.
Edyta poznaje nieziemsko przystojnego Césara i tajemniczego Marka. Obaj mężczyźni są zainteresowani Edytą. A jakie szanse ma dawno odrzucony przez Edytę miejscowy chłopak z sąsiedztwa, Piotrek?
11
czerwca ukaże się kolejna powieść Michaliny Kłosińskiej - Moedy o intrygującym
tytule "Kochaj i jedz. Brazyliszku”.
Jest to historia kelnerki Edyty, pracującej w pubie
"Copacabana" w Noczniku, miejscowości położonej w okolicy Świebodzina
i marzącej o Brazylii i Brazylijczykach. Pewnego dnia uroczy Nocznik przeżywa
istny najazd przedstawicieli tej narodowości za sprawą syna jednego z
mieszkańców, który wraca na łono rodziny z brazylijską żoną. A co z tego
wyniknie dowiecie się częściowo z recenzji, która ukaże się
przedpremierowo i oczywiście z samej powieści.
Recenzja
przedpremierowa.
Jest to moje pierwsze spotkanie z
twórczością tej autorki i muszę powiedzieć, że język powieści wprowadził mnie w
lekką konsternację. Autorka pisze lekko i
z polotem, i prawdopodobnie próbując wprowadzić czytelnika w atmosferę
sielskiej , nieco początkowo nudnawej, wiejskiej i sielskiej „kultury”, używa
specyficznego języka. Pojawiają się tu też liczne obcojęzyczne wtrącenia i
bardzo charakterystyczny młodzieżowy slang. Słowa typu „zacukać się”,
„zamerdać” czy „zaszajsować” dla starszej rzeszy czytelników są zupełnie
niezrozumiałe. Dla części młodych ludzi również stanowi zagadkę (zrobiłam mały
wywiad). Według mnie jest tego odrobinę za dużo, ale podkreślam, że jest to
moja subiektywna opinia. Może być to bardzo zabawne dla tych, którzy znają i obracają
się w kręgach posługujących się takim slangiem. Jednak uważam, że książka należąca
do literatury pięknej powinna być
zrozumiała dla każdego, kto weźmie ją do ręki. Może powinien znaleźć się w niej
słowniczek, z którego każdy mógłby bez problemu skorzystać. Przyczepiłam się
języka może, dlatego, że sama bardzo dbam o czystość polszczyzny i raczej
jestem przeciwna makaronizmom. Nasz polski język jest taki piękny i bogaty.
Tyle o języku
powieści, a teraz przejdźmy do okładki i samej treści, która nas najbardziej
przecież interesuje.
Okładka książki
nawiązuje do jej treści. Jest tu pokazana romantyczna miłość, konie, wiejskie
klimaty. Kolorystyka okładki łączy się bezpośrednio z atmosferą, w jaką
wkraczamy wspólnie z Edytą – główna bohaterką książki i jej ukochanymi. Celowo
używam tu liczby mnogiej, bowiem nasza rozmarzona kelnereczka zaczyna ich mieć
w nadmiarze. Pozostaje pytanie tylko z którym podąży w dalsze życie? Po pewnym
okresie posuchy w temacie miłości Edyta ma jej nagle aż za dużo. Kilku
adoratorów na raz i to takich, o których mogła tylko marzyć, mieszkając w
maleńkiej miejscowości w lubuskim. Tylko świebodziński Chrystus, nazwa knajpy i
latynoskie rytmy, które uwielbiała mogły dawać nadzieję na spełnienie jej
egzotycznych marzeń. Lecz autorka przestrzega nas przed tym, że marzenia mogą
się spełnić a rozwój wydarzeń może przebiegać odmiennie od ideału. Uważajcie, o
czym marzycie.
Postacie
nakreślone są w bardzo wyrazisty i
plastyczny sposób. Czytając o którymś z bohaterów od razu wyobrażamy sobie jego
wygląd.
I na koniec pragnę
wspomnieć, że przez całą powieść przewija się tajemnicza „maślinda”, ale co to
takiego musicie sami się dowiedzieć, czytając książkę Michaliny Kłosińskiej-
Moedy. Gdy dotrzecie do końca książki czeka was miła niespodzianka. A zatem
kilka tajemnic do odkrycia przed wami. Do dzieła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz