Jantar z mojej wyobraźni.

Jantar z mojej wyobraźni.

czwartek, 26 czerwca 2014

Recenzja " Magiczne zwierzenia" Alicji Zając




tytuł: Magiczne zwierzenia
autor: Alicja Zając
ilość stron: 54
wydawnictwo: Wydawnictwo literackie Białe Pióro
rok wydania : 2014
okładka : miękka
ISBN: 











Recenzja tomiku   „Magiczne zwierzenia”  Alicji Zając.

Czym jest poezja?
 Poezja to śpiew duszy. Poezja to melodia płynąca z głębi człowieczego jestestwa. Jeśli dusza czuje się szczęśliwa, spełniona powstają wiersze o miłości, aniołach, pięknie natury. Dusza szczęśliwa dostrzega te wszystkie uczucia. Jeśli dusza płacze i łka, powstają wiersze o smutku, poszukiwaniu sensu życia, o rozpaczy.
 Kim jest Alicja Zając?
Autorka jest przede wszystkim osobą pełna energii, pozytywnego nastawienia do ludzi i świata, przepełniona miłością i empatią.  Alicja Zając - urodzona i zamieszała w Jarosławiu. Od dzieciństwa przejawia w sobie różne talenty artystyczne. Już jako dziecko, będąc w szkole podstawowej, recytowała wiersze na akademiach  i w instytucjach państwowych, czynnie biorąc udział w wydarzeniach kulturalnych miasta. Z zawodu włókiennik i projektant odzieży. Potrafi z niczego zrobić dzieło sztuki, stosując odpowiednie gamy kolorów i ich łączenia. Jej pasja to: taniec, śpiew, muzyka, plastyka, dekoracja wnętrz i architektura. Od 2000 roku zajmuje stanowisko Prezesa Jarosławskiej Fundacji "Pomocna dłoń".  Jest inicjatorką i prowadzącą regionalny program "Masz talent", promujący zdolną młodzież z całego województwa podkarpackiego. Jako prezes fundacji organizuje koncerty charytatywne z udziałem znanych gwiazd polskiej estrady i nie tylko.  
Biorąc pod uwagę tą krótką notkę biograficzną i analizując krótkie chwile spędzone z autorką wierszy, spod pióra Alicji mogły wypłynąć tylko śpiewne strofy o szczęściu, miłości, aniołach i kwiatach. Jestem o tym głęboko przekonana, że Alicja Zając jest kobieta szczęśliwą i spełnioną, dlatego  śpiew jej duszy jest przepełniony tak pozytywną energią i przekazem.
Zbiór opatrzony tytułem „Magiczne zwierzenia” to poetyckie spojrzenie na świat przekazane w różnorodnej artystycznej formie. Są tu przepiękne, przepełnione romantyzmem wiersze, są teksty wierszowane stanowiące przemyślenia autorki, są obrazy, między innymi magiczny anioł autorstwa Agnieszki Kazały. Anioł ten ma swoje przesłanie – przynosi szczęście każdemu kto go posiada, czyli każdemu posiadaczowi tomiku poezji Alicji Zając. Są tu zdjęcia rodzinnego miasta  autorki -  Jarosławia, ukazujące tajemnicze i magiczne zakątki , które z pewnościa nie raz były miejscem rozmyślań autorki. I wreszcie są też fotografie uwieczniające i pokazujące działalność fundacji , której autorka jest prezesem, pokazujące spotkania ze znanymi postaciami polskiej sceny – Olgierdem Łukaszewiczem, Markiem Piekarczykiem czy zespołem Pectus.

Jednym słowem jest to bardzo urozmaicony zbiór artystycznych przemyśleń Alicji, po które można sięgnąć w każdej chwili aby napawać się szczęściem anioła, przenieść się w świat duszy, czy w odległe zakątki Jarosławia. 
Okładka książki jest pięknie, klimatycznie i duchowo dobrana do zawartych treści. Tomik daje nam chwile wytchnienia i pewną dozę romantyzmu, której potrzebujemy czasem jak organizm powietrza.
A natchnienie do pozytywnego spojrzenia na świat daje nam "Anioł" Agnieszki Kazały.


Za możliwość przeczytania i przyjemność zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu Literackiemu Białe Pióro.



autor: Joanna Terka

Zapowiedź recenzji książki Edyty Świętek - Cienie przeszłości

Książka trzymająca w napięciu od pierwszej do ostratniej sytrony

wtorek, 24 czerwca 2014

Zapowiedź : Iwona J. Walczak "Dom złudzeń. Iga"


"Na granicy światów" - Adam Abler recenzja

 Autor: Adam Abler
 Tytuł: "Na granicy światów"
 Wydawnictwo: Oficynka
Rok wydania : 2014
Ilość stron : 414
Nr ISBN : 978-83-64307-24-9


 Multimiliarder Jeremy Chopar staje przed groźbą utraty dorobku swojego życia. Być może za chwilę nie będzie posiadał już ani pieniędzy, ani prestiżu społecznego, ani firmy. Pewnej nocy w parku we Florencji spotyka na swojej drodze lekarkę i uzdrowicielkę Monique. Dziewczyna odsłania przed nim całkiem inną rzeczywistość.
Adam Abler a właściwie Adam Zaremba- Śmietański debiutuje jako pisarz właśnie tą powieścią. Należy do śmietanki polskiej finansjery, wiele lat był prezesem wielkiej firmy developerskiej i pewnie stąd zaczerpnął tak wiarygodne opisy życia multimiliardera. Z niejednym z nich miał do czynienia w życiu. To jeden świat, przez który prowadzi nas autor. Drugim tytułowym światem z pogranicza jest świat magii, uzdrowicielstwa, trochę szamaństwa. Będąc dzieckiem autor przebywał w Ghanie, w domu, w którym funkcję ogrodnika pełnił plemienny czarownik. W tej debiutanckiej powieści spotkały się dwa światy - twardy, realistyczny i bezwzględny świat  pieniądza i władzy z nim związanej z delikatnym, ulotnym światem duchowym, wewnętrznym światem każdego człowieka.
Bardzo bogaty i wpływowy Jeremy jest przystojnym, dość młodym człowiekiem, mającym powodzenie u kobiet. Po jednej z kłótni ze swoja obecna partnerką Caroline wybiega z hotelowego pokoju, żeby ochłonąć i nabrać dystansu do sytuacji. Kładzie się na ławce we florenckim parku i patrząc w gwiazdy dokonuje rycerskiego czynu. Gdzieś pomiędzy jawą a rzeczywistością ratuje z opresji młodą lekarkę i uzdrowicielkę Monique, która po wyczerpującym seansie leczniczym wraca przez niebezpieczny park do domu. To wydarzenie zupełnie zmienia jego postrzeganie świata. Znajomość z Monique, jej bezgraniczne zaufanie, jakim go obdarza zabierając go do własnego domu i zaskakując stwierdzeniem, że znajduje się pod wpływem uroku, całkowicie odwracają świat Chopara o 180 stopni. Mówiąc o uroku nie ma na myśli, stanu zauroczenia a prawdziwy szarlatański, czarodziejski urok. Jeremy Choper jako bogaty i przystojny człowiek stale był na celowniku jakiejś łowczymi majątków lub karierowiczki. Na dodatek nie był żonaty, to ułatwiało sprawę. Tym razem Jeremy wplątuje się w romans z kobieta, której nic nie wie, i która o nim nic nie wie. Ale czy na pewno nic?
Czytamy tu o niekonwencjonalnych metodach leczenia, o energii zgromadzonej w ciele człowieka, o tajemnicach, o magii itp.
Autor w lekki, sugestywny i luźny sposób połączył ze sobą przenikające się światy, które właściwie powinny wzajemnie się wykluczać. Bo albo jesteśmy realistami, albo metafizykami. Adam Abler przedstawia nam transformację człowieka, jego przemiany opisując obrazowo wszystko, co nam pokazuje.
Adam Zaremba – Śmietański przybrał pseudonim. Zastanawia fakt dlaczego nie żeński. Nie ujmując nic panom, napisał tę książkę jak rasowa kobieta. Spokojnie mógł nadać sobie żeński pseudonim i ukryć się za nim całkowicie. Bardzo delikatnie opisuje relacje damsko – męskie, jakby muskał jedwabną pościelą nagie ciało kochanki. W książce oprócz romansu nie brakuje humoru, intryg, sensacji a wszystko to prowadzi nas przez Florencję, Barcelonę i Kraków. Skąd Kraków w powieści o przystojnym Hiszpanie musicie przeczytać sami. Uważam debiut literacki Adama Ablera za udany. Mam nadzieję, że przeczytamy jeszcze coś co wyjdzie spod pióra, tego skąd innąd przystojnego dojrzałego mężczyzny, którego na końcu będziecie mogli ujrzeć na zdjęciu, które zamieszczone jest na okładce książki. Sama okładka wzbudziła nieco kontrowersji. Stare mury, para spoglądająca na siebie zakochanym wzrokiem, a właściwie to widzimy tylko kobietę , bo mężczyzna obrócony jest do nas plecami i staromodne koronki.
                                                                                          Autor recenzji Joanna Terka

wtorek, 17 czerwca 2014

Wywiad z twórcą spotów reklamowych książek Marcinem Jakubczakiem

Artykuły - książka
Joanna Terka
    Wywiad z twórcą spotów reklamowych do książek
    Z Marcinem Jakubczakiem - grafikiem komputerowym, rozmawiała Joanna Terka.
    Jesteś grafikiem komputerowym? Czy to zawód wyuczony czy hobby? 

    Tak, jestem grafikiem komputerowym z zawodu. Posiadam liczne dyplomy o ukończeniu wielu godzin praktyk z poszczególnych programów tj. Photoshop, CorelDraw, Blender 3D. Grafikę komputerową traktuję również jako hobby, co sprawia mi wiele przyjemności i satysfakcji. Natomiast dzięki traktowaniu swojego zawodu jako hobby, poznałem takie programy, które są mi potrzebne do pracy.

    Od jakiegoś czasu wspomagasz projekt" Polacy nie gęsi,swoich autorów mają na fb. Na czym polega Twoja współpraca? 

    Tak od pewnego czasu wspomagam projekt Polacy nie gęsi…, ale także jestem sponsorem oraz patronem. Moja współpraca, głównie polega na wykonaniu np.: spotu reklamowego, bądź grafiki promującej daną książkę, jak również poezję. W pierwszej kolejności staram się nawiązać kontakt z autorem/ką danej twórczości,  to samo staram się zrobić z recenzentkami, które również biorą udział w akcji Polacy nie gęsi…

    W jaki sposób wpadłeś na pomysł tworzenia spotów reklamowych do książek? 

    Hmm… W sumie wszystko zaczęło się od znajomości z Katarzyną Szewioła - Nagel, która napisała książkę pt. "Mroki". Zacząłem podpytywać się ile musi wydać (własnych) pieniędzy, aby wydawnictwo opublikowało jej książkę, ile zysku ona sama z tego będzie miała, co w ogóle trzeba zrobić, aby wydawnictwo chciało wydrukować książkę pod własnym szyldem.   Niestety, okazało się, że są to bardzo duże kwoty, natomiast zyski niezbyt wielkie. Wtedy wpadłem na pomysł, aby stworzyć pierwszy spot reklamowy właśnie dla Niej. Dzięki temu, moją osobą zainteresowała się założycielka projektu Polacy nie gęsi…

    Jak wygląda Twoja współpraca z autorem? 

    Autorzy są różni, ale staram się spełnić (w miarę możliwości) wszystkie wymagania jakie mi stawiają.Jak już wcześniej pobieżnie wspomniałem, to ja kontaktuję się z autorem pierwszy. Wysyłam mu wstępne informacje odnośnie tego, co potrzebuję do zrobienia spotu reklamowego, oraz jaką wersję spotu wybiera autor, ponieważ są trzy możliwości. Następnie po niedługim czasie „twórca” odsyła decyzję o wybranym spocie oraz przygotowane przez siebie materiały, jeśli wszystko jest według moich wytycznych, wtedy tworzę spot. Ostatecznie w przeciągu kilku dni powstaje spot reklamowy, wraz ze współpracą autora (ewentualne poprawki). Spot ten jest później udostępniany na portalu You Tube.

    W jakim stopniu autor ma wpływ na ostateczny wygląd spotu reklamowego?

    Szczerze mówiąc ostateczny wygląd spotu reklamowego zależny jest od dwóch czynników:- od wersji spotu jaką literat wybierze, oraz od czasu trwania promocji danej twórczości.

    Czy zapoznajesz się z treścią książki, którą reklamujesz? 

    No niestety nie byłbym fizycznie wstanie wykonać wszystkiego sam, a w szczególności przeczytać tylu książek w tak krótkim czasie. Dlatego tu do pomocy włączają się recenzentki i oczywiście pomoc samego autora, gdyż tak jak wspomniałem wyżej, to pisarz w głównej mierze decyduje o wyglądzie spotu reklamowego.

    Do jakich książek robiłeś filmiki i gdzie je można obejrzeć? 

    Przede wszystkim muszę powiedzieć, że twórczość polskich pisarzy, dla których miałem zaszczyt wykonać spot była wszelaka, od poezji aż po thriller psychologiczny. Wszystkie pozycje można obejrzeć bezpośrednio wpisując w wyszukiwarce „spot reklamowy sgia”, wtedy osoby, które nie mają zbyt dobrej pamięci do nazw, są wstanie bez problemu mnie odnaleźć. Można tu odkryć takie tytuły jak: Kostka, Dziewczyna z Ajutthai, Zamek Laghortów, Zaklinacz słów, Torsje, Bilet na arkę, Kobieta w wynajętych pokojach, O tym, który raz już umarł. 

    Z którego z nich jesteś najbardziej zadowolony, dumny? 

    Najbardziej dumny jestem oczywiście z wykonanego przez siebie spotu dla Katarzyny Szewioła-Nagel, ponieważ sprawił mi najwięcej przyjemności. Nie miałem, żadnych ograniczeń czasowych, a przede wszystkim wykonałem, to w formie niespodzianki / prezentu. 

    Czy robisz jeszcze filmy reklamowe do jakichś innych wydarzeń kulturalnych, muzyki, filmów itp?

    Tak, oczywiście są to różnego rodzaju gameplay’e. Jestem fanem gier dzięki czemu mam możliwość wykazania się przy tworzeniu intra, outra lub zapowiedzi na kanał. Lubię również tworzyć teledyski, niestety nie miałem zbyt wielu możliwości do popisu, dlatego wykonałem zaledwie parę. Jeden został wykonany specjalnie na kanał You Tube. 

    Co planujesz na przyszłość? Czy dalej będziesz wspomagał pisarzy, pomagając w reklamie ich książek?

    Niewątpliwie dalej będę wspomagał polskich pisarzy, pomagając w reklamie ich twórczości, oczywiście zawsze wszystko będzie zależało od dalszej współpracy. Jednak, co przyniesie dalsza przyszłość, tego nikt nie wie i nawet ja nie jestem wstanie przewidzieć co przyniesie każdy dzień. Dlatego staram się nie tworzyć dalekosiężnych planów, bo z reguły nie zdają one egzaminu.

    Dziękuję serdecznie za rozmowę.

    http://grafomaniaczylizapiskimoje.blogspot.com/  

    Marcin Jakubczak o sobie

    Przyszedłem na świat w Biskupcu, w sierpniu 1985 roku, ale zamieszkałem w Olsztynie.

    Od bardzo młodych lat moje zainteresowania szły w kierunku przedmiotów elektrycznych i elektrotechnicznych. Z czasem ukończyłem szkołę z tytułem technika radiokomunikacji. Między czasie rozpocząłem organizowanie różnego rodzaju projektów i imprez masowych dla młodzieży oraz dla dorosłych. Gdy starczało mi czasu między tymi wszystkim zajęciami i lekcyjnymi i organizowaniem imprez, administrowałem oraz byłem Game Masterem przy serwerach gier MMO. Jednak ta wiedza okazała się niewystarczającą bazą do moich dalszych zainteresowań. Po niedługim czasie od ukończenia Technikum, zdecydowałem się skorzystać z 200 godzinnego kursu, aby zostać Grafikiem komputerowym. To właśnie wtedy upewniłem się, że chcę się spełniać właśnie w tym zawodzie. 

    Mając 22 lata otrzymałem możliwość pójścia do pierwszej pracy w wymarzonym zawodzie. Owszem praca nie należała do lekkich, choć z pozoru może wydawać się zupełnie inaczej. To właśnie w tym miejscu doskonaliłem wcześniej poznane programy typu: CorelDraw, Photoshop, PowerPoint.  Aby ulepszać znajomość programów zdecydowałem się, pójść do szkoły policealnej również na kierunek Grafiki komputerowej. Między czasie poznałem swoją obecną żonę, z którą mam dwójkę uroczych chłopców. 

    Z czasem zacząłem poznawać coraz większą liczbę programów oraz możliwości jakie one mi dają, co zapoczątkowało współpracę z Projektem Polacy nie gęsi… To właśnie dzięki Nim rozkwitłem w rzemiośle tworzenia krótkich spotów jak i dłuższych filmów (gameplay’ów).  Obecnie sam dokształcam się (z niewielką pomocą źródeł internetowych) w nowym programie Blender 3D, aby móc jeszcze bardziej udoskonalać swoje projekty.

    Natomiast w przyszłości planuję rozwijać się jeszcze bardziej, a być może z czasem sam zostanę nauczycielem z danych programów. Jednakże to czasy jeszcze zbyt odległe i ciężko powiedzieć co może jeszcze przynieść nieubłagany los.

    FILM




     Komentarze


    Twórcy literatury naszego regionu - autor Sylwia Madalińska


    Serwis BPP | Warsztaty Bibliotekarskie | 2014 nr 1 | Twórcy literatury...
    Sylwia Madalińska
    nauczyciel bibliotekarz Biblioteki Pedagogicznej w Piotrkowie Tryb.
     
     Twórcy literatury naszego regionu 
       
     

    Joanna Terka

    Na literackiej mapie Piotrkowa nie sposób nie dostrzec w 2014 roku nowego nazwiska i kolejnej powieści napisanej przez mieszkankę naszego miasta. Co ciekawe, debiutancka powieść Jantar i SłońceJoanny Terki, o której mowa, ma obecnie swoje drugie już wydanie. Pierwsze ukazało się w 2008 roku, lecz jak wspomina Autorka, stosunkowo słaba promocja i likwidacja wydawnictwa nie pozwoliły mu się wystarczająco "przebić" do świadomości czytelników.
    Kim jest Autorka? Jak wielu wcześniejszych bohaterów naszego cyklu - nauczycielką. Pochodzi z Górnego Śląska, gdzie urodziła się w 1966 roku i spędziła dzieciństwo i młodość. Już w liceum zaczęła pisać różne formy literackie: opowiadania, wiersze itp. Jest absolwentką Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Śląskiego. W czasie studiów przeprowadziła się do Piotrkowa w związku z zawarciem małżeństwa. Po zakończeniu nauki została nauczycielką nauczania początkowego.
    Dopiero w 2008 roku, za namową najbliższych, Joanna Terka zdecydowała się skomponować dłuższą opowieść fabularną i zaproponować ją wydawnictwom. Powieść "Jantar i Słońce" ukazała się nakładem wydawnictwa Astra. Obecne, II wydanie z 2014 roku, zostało opublikowane przez Wydawnictwo Literackie Białe Pióro. Autorka bardzo intensywnie przystąpiła do promowania książki i daje to wiele pozytywnych efektów. Czyni to m. in. przy pomocy swojego fanpage'u na Facebooku.
    Co o książce mówi sama pisarka?:
    "Pisanie stało się dla mnie sposobem na życie, na oderwanie się od trosk codzienności, stało się moją pasją. Piszę różne teksty: bajki dla dzieci, opowiadania, wiersze, rymowanki oraz głównie powieści.
    "Jantar i Słońce" jest powieścią z pogranicza obyczajowości i fantastyki. Jest to historia pięknej miłości, która potrafi pokonać wszelkie przeciwności losu, mimo to uważam, że książka ta jest skierowana nie tylko do pań. "Jantar i Słońce" na pewno zainteresuje wielbicieli akcji, romansów szpiegowskich i szeroko pojętej fantastyki. Jest to książka bardzo aktualna, porusza bowiem temat dręczący współczesną część społeczeństwa pracującego w różnych korporacjach i agencjach. W zawoalowany sposób przedstawia problem wyboru, przed którym stają współcześni ludzie - lojalność wobec pracodawcy czy rodzina i miłość?
    Głęboko wierzę w to, że książka odniesie sukces, jeśli tylko będzie miała możliwość trafić do szerokiego grona czytelników."
    Podczas jednego z ostatnich spotkań autorskich - w których Joanna Terka chętnie uczestniczy - dowiedzieliśmy się, że tytułowe imię głównej bohaterki, mieszkanki planety Kromeria, jest wyrazem sentymentu pani Joanny do nadmorskich "klimatów" i wspomnień. Pisarka jeszcze w tym roku zapowiada kontynuację powieści, zatytułowaną "Jantar i marionetki czasu".
    Kontakt z Joanną Terką poza facebookiem: asior_t@o2.pl

    niedziela, 15 czerwca 2014

    fotorelacja Imieniny Jana Kochanowskiego 2014

    Imieniny Jana Kochanowskiego  BN 2014



    Ewa i jej goście - recenzja książki Ewy Siwickiej

    Recenzja książki
     „Ewa i jej goście” -  Ewa Siwicka



    Wydawnictwo: Zysk i S-ka
    Rok wydania: 2014
    Stron: 368
    Oprawa: twarda
    Data wprowadzenia tytułu do sprzedaży: 26 maja 2014

     Ewa S.
    Natura obdarzyła ją hojnie walorami umysłu, ducha i ciała. Posługuje się nimi roztropnie, 
    z wrodzonym instynktem i niezawodnym gustem. Imponujący format, klasa! 
    Takich rzeczy w szkołach nie uczą. Ewa Siwicka jest w świecie mediów (i nie tylko!) ewenementem.
                                                                              Joanna Rawik

    ...to nie tylko osobisty urok i zdecydowanie pani Ewy Siwickiej, to przede wszystkim pytania, na które warto było odpowiadać, nad którymi trzeba było się zastanowić...
    ...każda rozmowa kiedyś się kończy, z panią Ewą trwa...
                                                                              Henryk Talar

    Wielką rzadkością są osoby, które zadają pytanie i są ciekawe odpowiedzi.
    Zazwyczaj odpowiedź jest dla nich obojętna. Często rozmawiamy z obowiązku i jest to obowiązek
    obopólny. Gdy spotyka się takie osoby jak pani Ewa, to chce się rozmawiać nawet o rzeczach, tematach, o których na ogół nie rozmawiam.
                                                                              Krzysztof Zanussi

    Ewa Siwicka - znana i lubiana dziennikarka i prezenterka telewizyjna, uznawana za ikonę poznańskiej TVP.

    Od 2005 r. prowadzi autorski program Ewa i jej goście, do którego zaprasza wybitnych twórców kultury, cieszących się sławą nie tylko w Polsce, ale i za granicą.


     Kim jest Ewa? Ewa Siwicka jest znaną i lubianą dziennikarką i prezenterską telewizyjną.
    Od kilku lat prowadzi program telewizyjny, do którego zaprasza znane postaci ze sceny telewizyjnej, teatralnej i estradowej. Książka, która trzymam w rękach jest zapisem rozmów jakie przeprowadziła Ewa Siwicka z  31 znanymi osobowościami artystycznymi. Są wśród nich Artur Barciś, który został aktorem, żeby go więcej nie szturchano i nie poniżano., Grazyna Barszczewska – wielka dama polskiej sceny, którą Meryl Streep i Robin Williams chwalą za profesjonalizm i zdolności, Edyta Geppert, która rzadko udziela wywiadów, bo nie lubi mówić o sobie i to widać w zapisie rozmowy, która jest wyjątkowo oszczędna w słowa, czy Grzegorz Markowski – legenda polskiego rocka, niepokonany od 30 lat.
    Autorka zaprasza do swoich programów twórców kultury cieszących się sławą. Rozmawia z aktorami, muzykami, reżyserami i artystami wszelkiej maści.
    Rozmowy te jednak różnią się od innych tego typu zbiorów wywiadów, bo to właściwie są właśnie rozmowy a nie wywiady. Pani Ewa siada do tych rozmów jak z najlepszymi przyjaciółmi. Zapewne wiele godzin zajmuje jej przygotowanie się do takiej rozmowy, bo ona nie pyta, nie zadaje pytań ona rozmawia. Nie wyciąga sensacji, którymi na co dzień karmią się tabloidy, nie plotkuje jak przekupka na targu – nie obrażając przekupek. To rozmowy bardzo naturalne, intymne. Takie było zamierzenie, ale czy była pewność, że się to uda?  Na pewno nie. Ewa Siwicka potrafi tak poprowadzić rozmowę, aby osiągnąć zamierzony skutek.
    Przepytywani przez nią goście dają łatwo wplątać się w opowieści o swoim dzieciństwie, czy przygodach jakie przeżyli a nikomu ich wcześniej nie opowiedzieli.
    Uczestnicząc w tych rozmowach, bo tak się czułam czytając ta książkę dowiadujemy się o rzeczach, których chyba nie wygrzebaliśmy nawet w Internecie, bowiem rozmówcy otwierają się przed Ewą, mówią szczerze i zaskakuj ą- nawet samą autorkę pytań.

    Każda rozmowa poprzedzona jest krótką charakterystyką bohatera wywiadu. Jest to sama esencja osobowości. W trzech, czterech krótkich zdaniach udało się dzięki kunsztowi słowa jakim operuje Ewa Siwicka uzyskać „smaczek” tych rozmów.
    Jak na potwierdzenie tych słów spotkała mnie pewna przygoda, a może raczej przypadkowa obserwacja związana z jedną z postaci - bohaterów rozmów. Będąc w Warszawie w sobotę 14 czerwca na imieninach Jana Kochanowskiego, imprezę kulturalną organizowaną przez Bibliotekę Narodową, spotkałam się” oko w oko” z Wiktorem Zborowskim, jednym z rozmówców Ewy Siwickiej   Ona opisała Wiktora Zborowskiego tak:”…  Nie został aktorem przez przypadek, ale przypadkiem nie został sportowcem. Całe życie spędził na scenach i planach filmowych, ale jak mówi, nigdy się nie ścigał i nie usiłuje walczyć na klana, na łokcie, na bezczelność, na lizusostwo. I dodaje:” Bądź uprzejmy dla tych, których mijasz, pnąc się do góry, bo spotkasz ich, schodząc w dół”... Na potwierdzenie tych słów byłam świadkiem sceny w Ogrodach Krasińskich, gdzie pan Wiktor swobodnym i dostojnym krokiem przechadzał się przed swoim występem pomiędzy stoiskami wydawnictw prezentujących swoje książki i nagle zatrzymał się przy stoisku, na którym prezentowane były nasze książki ( WLBiałe Pióro).Rzucił okiem, uśmiechnął się i powoli powędrował dalej. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo to bardzo wysoki, postawny mężczyzna, mierzący 197 cm wzrostu, gdyby nie fakt, że jedna z naszych autorek – poetka, chwyciła swoją książkę w rękę i pobiegła za nim niemal gubiąc buty w locie. Nie wierzyliśmy, ze jej wysłucha, ale ku naszemu zdziwieniu a na potwierdzenie słów Ewy Siwickiej, przystanął, przywitał się z naszą poetką, wziął do ręki jej tomik wierszy, porozmawiał chwilę jak z dobrą znajomą i obiecał wrócić na stoisko wydawnictwa po próbie.
    Ta krótka scenka , którą opisałam jest dowodem na to, że rozmowy Ewy Siwickiej są nader prawdziwe i obnażają każdego do głębi duszy.
    Wywiady są ozdobione klimatycznymi czarno-białymi fotografiami, które zostały zrobione na potrzeby programu, bądź zostały udostępnione z prywatnych archiwów rozmówców.
    Ten zbiór jest wybitnym tworem literatury faktu, po który powinni sięgnąć wszyscy, którzy chociaż odrobinkę interesują się ludźmi, których widzą na co dzień na ekranach swoich telewizorów lub czytają o nich w czasopismach.

    Autor recenzji Joanna Terka


    W szponach literek: Iść w stronę Słońca

    W szponach literek: Iść w stronę Słońca: Autor : Joanna Terka Tytuł : Jantar i Słońce Wydawnictwo : Białe
    Pióro Liczba stron : 152 Oprawa : miękka Data wydania : 2014...

    Iść w stronę Słońca



    Autor: Joanna Terka
    Tytuł: Jantar i Słońce
    Wydawnictwo: Białe Pióro
    Liczba stron: 152
    Oprawa: miękka
    Data wydania: 2014
    ISBN: 978-83-64426-04-9


    PRZYPOMINAM - Wybierz nagrody do konkursu TUTAJ
    Zachód Słońca to najpiękniejsze zjawisko na Ziemi. Dlaczego więc piękna Jantar patrzy na niego z niepokojem? Co ukrywa rozjarzona tarcza? Poznaj historię nieziemskiej miłości, tak pięknej i gorącej, że potrafi pokonywać wszelkie przeciwności losu. Potrafi zawalczyć o szczęście i rodzinę. Potrafi przeciwstawić się temu, co ukrywa się w blasku słonecznej tarczy.

    Jakoś nie ciągnie mnie do fantastyki, ale jedna z ostatnich moich wygranych należy do tego gatunku. Z ciekawości sięgnęłam po książkę Joanny Terki Jantar i Słońce z piękną dedykacją dla mnie, za co autorce serdecznie dziękuję! A po przeczytaniu stwierdzam, że powieść Jantar i Słońce to książka dla tych, którzy stopniowo chcą się oderwać od ziemskiej rzeczywistości i przenieść się w świat fantastyki. Czyli i wilk syty, i owca cała. Dwa w jednym. Bardzo subtelnie i umiejętnie połączone dwa światy dzięki najjaśniejszej gwieździe – Słońcu oraz niezwykłej agentce o bursztynowym imieniu – dzięki Jantar.
    Jantar to jedna z najlepszych agentek Kromerii specjalizująca się w eliminowaniu niebezpiecznych Ziemian. Posiada ona pewne umiejętności, których inni Kromerianie nie mają. Wystarczy odpowiednia sekwencja mrugnięć i kobieta zmienia fryzurę, ubiór (już zazdrościcie, kobietki?) czy potrafi się samouleczyć. W dodatku pranie mózgu w jej przypadku nie dało rezultatów, ona ma uczucia! Pewnego dnia zostaje wysłana na Ziemię w celu wyeliminowania kolejnego naukowca, którego badania zagrażają Ziemi i… Kromerii. Nikt nie wie dokładnie, o co chodzi, na jakiej zasadzie istnieje podobieństwo, ale wszelkie katastrofy i kataklizmy na Ziemi w jakiś lustrzany sposób niszczą również Kromerię.

    Ale los lubi płatać figle – Jantar zamiast zabić Marcusa zakochuje się w nim. Miłość spada na nich jak grom z jasnego nieba. Jantar zostaje na Ziemi, bierze ślub z Marcusem, rodzi córeczkę Aurorę (te wydarzenia poznajemy z retrospekcji). Lecz pewne wydarzenie sprawia, że po kilku ziemskich latach musi wrócić do swoich, a tam czeka ją proces za zdradę. Dzięki pomocy byłego kromeriańskiego kochanka Alexa Jantar udaje się uciec na Ziemię i odnaleźć swoją prawdziwą rodzinę. Jednakże Alex nie może przeboleć straty swej partnerki i postanawia uprzejmie donieść o wszystkim swoim zwierzchnikom. Gdy Rada dowiaduje się o istnieniu mieszańca (Aurora pół Ziemianka, pół Kromerianka) postanawia za wszelką cenę go przebadać…
    Książka ukazuje kilka problemów – potęgę rodziny, która wspiera się w trudnych sytuacjach i która darzy się ogromną miłością; potęgę uczuć wyższych; siłę przyjaźni; problem lojalności wobec zwierzchników w sytuacjach wątpliwych etycznie czy też spornych z wyznawanymi wartościami; prowadzone badania, które zagrażają ekosystemowi Ziemi i całej ludzkości.
    Lekko i szybko się czyta, choć duża ilość wszelkich błędów trochę zniechęca. Mimo tego przyjemnie spędza się czas raz na Ziemi, a innym razem na Kromerii. Fantastyka miesza się tu z sensacją i wciąga czytelnika w inny świat, w inny wymiar, a przy tym zwraca uwagę na współczesne problemy Ziemi, problemy ekologiczne. Bohaterowie są jednoznacznie określeni, czytelnik od razu wie, kogo polubić, a kogo nie. Aczkolwiek postać przewodniczącego Rady może budzić pewne kontrowersje. Charakter bohaterów poznajemy przez ich działanie, bowiem w powieści nie ma zbyt rozbudowanych różnych opisów czy charakterystyk, ale są one na tyle sugestywne, iż nie ma problemu z wyobrażeniem sobie całej akcji. Jest ona wartka, choć osobiście czułam pewien niedostatek napięcia, dramatyzmu. Zakończenie daje czytelnikowi szansę na kontynuację przygód Jantar. A ja z chęcią je poznam!

    Książka przeczytana w ramach wyzwań:

    poniedziałek, 9 czerwca 2014

    Recenzja przedpremierowa " Kochaj i jedz, Brazyliszku" Michaliny Kłosińskiej - Moedy

    OPIS Wydawcy

    Edyta pracuje jako kelnerka w Copacabanie – jedynym barze znajdującym się w maleńkiej miejscowości, w której mieszka. Szara rzeczywistość nie przeszkadza dziewczynie w snuciu kolorowych marzeń o barwnej Brazylii, jej gorącym klimacie, atmosferze korowodów, tańcach i strojach z piór i cekinów. Marzy, że pewnego dnia spotka przystojnego Latynosa, który zabierze ją do nieśmiertelnego Rio de Janeiro.

    Nieoczekiwanie okazuje się, że sny Edyty mogą się spełnić. Pewnej zimy miejscowość przeżywa prawdziwy najazd Brazylijczyków – syn właściciela Copacabany bierze ślub z poznaną w Niemczech Brazylijką niemieckiego pochodzenia.

    Edyta poznaje nieziemsko przystojnego Césara i tajemniczego Marka. Obaj mężczyźni są zainteresowani Edytą. A jakie szanse ma dawno odrzucony przez Edytę miejscowy chłopak z sąsiedztwa, Piotrek?


      11 czerwca ukaże się kolejna powieść Michaliny Kłosińskiej - Moedy o intrygującym tytule "Kochaj i jedz. Brazyliszku”.  Jest to historia kelnerki Edyty, pracującej w pubie "Copacabana" w Noczniku, miejscowości położonej w okolicy Świebodzina i marzącej o Brazylii i Brazylijczykach. Pewnego dnia uroczy Nocznik przeżywa istny najazd przedstawicieli tej narodowości za sprawą syna jednego z mieszkańców, który wraca na łono rodziny z brazylijską żoną. A co z tego wyniknie dowiecie się  częściowo z recenzji, która ukaże się przedpremierowo i oczywiście z samej powieści.

    Recenzja przedpremierowa.
     
        Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki i muszę powiedzieć, że język powieści wprowadził mnie w lekką konsternację. Autorka pisze lekko i  z polotem, i prawdopodobnie próbując wprowadzić czytelnika w atmosferę sielskiej , nieco początkowo nudnawej, wiejskiej i sielskiej „kultury”, używa specyficznego języka. Pojawiają się tu też liczne obcojęzyczne wtrącenia i bardzo charakterystyczny młodzieżowy slang. Słowa typu „zacukać się”, „zamerdać” czy „zaszajsować” dla starszej rzeszy czytelników są zupełnie niezrozumiałe. Dla części młodych ludzi również stanowi zagadkę (zrobiłam mały wywiad). Według mnie jest tego odrobinę za dużo, ale podkreślam, że jest to moja subiektywna opinia. Może być to bardzo zabawne dla tych, którzy znają i obracają się w kręgach posługujących się takim slangiem. Jednak uważam, że książka należąca  do literatury pięknej powinna być zrozumiała dla każdego, kto weźmie ją do ręki. Może powinien znaleźć się w niej słowniczek, z którego każdy mógłby bez problemu skorzystać. Przyczepiłam się języka może, dlatego, że sama bardzo dbam o czystość polszczyzny i raczej jestem przeciwna makaronizmom. Nasz polski język jest taki piękny i bogaty.
    Tyle o języku powieści, a teraz przejdźmy do okładki i samej treści, która nas najbardziej przecież interesuje.
    Okładka książki nawiązuje do jej treści. Jest tu pokazana romantyczna miłość, konie, wiejskie klimaty. Kolorystyka okładki łączy się bezpośrednio z atmosferą, w jaką wkraczamy wspólnie z Edytą – główna bohaterką książki i jej ukochanymi. Celowo używam tu liczby mnogiej, bowiem nasza rozmarzona kelnereczka zaczyna ich mieć w nadmiarze. Pozostaje pytanie tylko z którym podąży w dalsze życie? Po pewnym okresie posuchy w temacie miłości Edyta ma jej nagle aż za dużo. Kilku adoratorów na raz i to takich, o których mogła tylko marzyć, mieszkając w maleńkiej miejscowości w lubuskim. Tylko świebodziński Chrystus, nazwa knajpy i latynoskie rytmy, które uwielbiała mogły dawać nadzieję na spełnienie jej egzotycznych marzeń. Lecz autorka przestrzega nas przed tym, że marzenia mogą się spełnić a rozwój wydarzeń może przebiegać odmiennie od ideału. Uważajcie, o czym marzycie.

    Postacie nakreślone są w bardzo wyrazisty  i plastyczny sposób. Czytając o którymś z bohaterów od razu wyobrażamy sobie jego wygląd.
    I na koniec pragnę wspomnieć, że przez całą powieść przewija się tajemnicza „maślinda”, ale co to takiego musicie sami się dowiedzieć, czytając książkę Michaliny Kłosińskiej- Moedy. Gdy dotrzecie do końca książki czeka was miła niespodzianka. A zatem kilka tajemnic do odkrycia przed wami. Do dzieła.



    niedziela, 8 czerwca 2014

    Zapowiedź "Kochaj i jedz, Brazyliszku".



          11 czerwca ukaże się kolejna powieść Michaliny Kłosińskiej - Moedy o intrygującym tytule "Kochaj i jedz. Brazyliszku. Jest to historia kelnerki Edyty, pracującej w pubie "Copacabana" w Noczniku, miejscowości położonej w okolicy Świebodzina i marzącej o Brazylii i Brazylijczykach.Pewnego dnia uroczy Nocznik przeżywa istny najazd przedstawicieli tej narodowości za sprawą syna jednego z mieszkańców, który wraca na łono rodziny z brazylijską żoną. A co z tego wyniknie dowiecie się  częściowo z recenzji, która ukaże się przedpremierowo i oczywiście z samej powieści.

                 Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję wydawnictwu Replika


    poniedziałek, 2 czerwca 2014

    Recenzja powieści" Obca " Diana Gabaldon

    Recenzja książki Obca
    tytuł; "Obca"
    autor Diana Gabaldon
    wydawnictwo Świat Książki
    rok wydania:2009
    liczna stron: 366 + 350
    oprawa: twarda
    wydanie dwutomowe










    "Obca" jest pierwszą historyczną książką, po którą sięgnęłam w moim już dość długim czytelniczym życiu. Powieść składa się z 7 dwutomowych części i przyznaję szczerze, że uwielbiając takie długie sagi, w których zatapiamy się na wiele miesięcy, był to jeden z głównych powodów do jej przeczytania. Powieść łączy w sobie jednak wątki magiczne z historycznymi. To również przyciągnęło moją magiczno-fantastyczną duszę.Mamy tu też powroty do przyszłości, gdzie próbujemy rozwiązać zagadkę tajemniczych podroży w czasie.Główną bohaterkę Claire Randall - lekarza polowego - poznajemy w 1945 roku, podczas spaceru po lesie z dawno niewidzianym mężem Frankiem. W czasie spaceru natrafiają na magiczny kamienny krąg, który przenosi Claire ponad 200 lat w przeszłość. Dziewczyna trafia w sam środek intryg i zawirowań właścicieli ziemskich dawnej Szkocji. Tu spotyka ją nieoczekiwana miłość do gburowatego szkota wyjętego spod prawa, ale na ich szczęściu stanie wszystko co tylko możliwe, łącznie, a może głownie w postaci sobowtóra jej ukochanego męża z przyszłości, który jednak diametralnie rożni się od pierwowzoru, który znała Claire.
    Książka jest pełna zwrotów akcji i wartkiego tempa i mimo swych pokaźnych rozmiarów czyta się ją bardzo szybko, zatapiając się w nieznanej nam przeszłości osiemnastowiecznej Szkocji. Bez nadziei powrotu do rzeczywistego świata, dziewczyna próbuje przystosować się do panujących wokół niej warunków. Problem pojawia się, gdy na swojej drodze napotyka wielką namiętną miłość. Musi zdecydować czy szukać drogi powrotnej czy dać się ponieść dzikiemu uczuciu.

    Książka miała pierwsze wydanie w wersji jednotomowej w miękkiej okładce, ale czytanie jej w tej formie był troszkę kłopotliwe. Zarówno w pierwszym jak i drugim wydaniu rozeszła się w 18 milionach egzemplarzy na całym świecie.

    Jest to fascynująca zabawna momentami powieść, gdzie intryga przetykana jest seksem i romantyczną miłością.
    Swobodny język, malowniczo prowadzący czytelnika przez szkockie ostępy pozwala swobodnie przenieść się w czasy dawnej Szkocji.
    Musicie to przeczytać.
    Po przeczytaniu następnych tomów spróbuje namówić was na ciąg dalszy.
    Dżoana.

    [Spot reklamowy] Joanna Terka - Jantar i Słońce

    Joanna Terka spotkanie autorskie

    Poszerzenie współpracy.

    W ramach urozmaicenia bloga i przede wszystkim

    mojego warsztatu postanowiłam rozszerzyć moja działalność.Nawiązałam współpracę z portalem duzeka.pl, co już zaowocowała artykułem. Mam nadzieje na recenzję książek i wywiady z autorami.

    niedziela, 1 czerwca 2014

    Reminiscencje z Warszawskich Targów Książki 2014- szalony bieg debiutującej pisarki.

              Reminiscencje z Warszawskich Targów Książki 2014- szalony bieg         debiutującej pisarki.

    Od momentu, kiedy dowiedziałam się, że moja książka będzie wystawiona na Warszawskich Targach Książki doznałam jakiegoś amoku. Byłam w euforii. Ten stan znają wszyscy pisarze, autorzy, literaci, kiedy ich pierwszy tekst ukazuje się publicznie. Ten wewnętrzny szok, ta wewnętrzna duma, która cię rozpiera, ten wewnętrzny amok, w który wpadasz jak przysłowiowa śliwka w kompot. Po szaleńczej jeździe do Warszawy z mojej zapyziałej wsi, po cudnej, nowoczesnej autostradzie, gdzie każdy MOP (Miejsce Obsługi Podróżnych), ( a ja w swojej naiwności myślałam, że to szczotka do mycia podłogi, złożona z dużej ilości sznurków) to stacja benzynowa plus kilka ławeczek, WC, prysznic, wyglądały dokładnie tak samo. Podobieństwo było tak duże, że gdyby nie fakt, że wracając jechaliśmy w przeciwnym kierunku, dałabym sobie głowę uciąć, że jestem w tym samym miejscu, a ekrany wyciszające ustawione wzdłuż całej trasy powodowały, że tylko fragmenty przeźroczystej pleksi z ptakami naklejonymi na ich tle, sprawiały iż wiedziałam,że przemieszczamy się jednak do przodu. W końcu jednak po drodze pełnej absurdów dotarliśmy do stolicy. Wiedzieliśmy, że mamy przebrnąć na druga stronę Wisły. Dobrze, że to nie czasy Warsa i Sawy i mieliśmy do dyspozycji kilka przepięknych mostów. Zaparkowaliśmy przy jakimś stanowisku budowy drugiej nitki metra i w ogromnym upale brnęliśmy po kostki w żwirze ku cywilizowanemu światu. Dobrnęliśmy. Stanęłam na wprost wejścia na stadion, podparłam się łokciami pod boki i wydobyłam z siebie mozolne:
    – Uff!
    Korona stadionu Narodowego imponująco górowała na tle błękitnego nieba a zapach wilgoci z wiatrem niesiony był od strony Wisły.
    Po pokonaniu drogi, oczywiście pod górkę, ocierając pot z czoła i w duchu przeklinając mojego małżonka zwanego małżem, że w swojej upartości zaparkował tak daleko, a parking pod stadionem był zajęty w jednej dziesiątej swojej pojemności, przekroczyłam wreszcie bramę magicznego kręgu zwanego Warszawskie Targi Książki.

    Przekroczywszy próg magicznej świątyni książki miałam w głowie jeden cel: odnaleźć stoisko, na którym wystawiana jest moja powieść. Okazało się to nie lada wyczynem z dwóch powodów. Po pierwsze z powodu niezliczonej ilości gawiedzi, krążącej to tu, to tam, zwykłego szarego tłumu przeplatającego się  ze znanymi z prasy i telewizji twarzami,  po drugie z powodu niezliczonej ilości uśmiechających się do mnie książek, których każdą chciałabym ze sobą zabrać. Założyłam wirtualne okulary z numerem stoiska i brnęłam do przodu nie zwracając uwagi na to,że podeptała mnie znana prezenterka pogody Omena Mensah i moja głowa omal się nie urwała, żeby jeszcze w przelocie zobaczyć jej powiewające w pędzie loki. Pozostałam obojętna, kiedy musiałam przemknąć obok stoiska gdzie Marek Niedźwiecki z zabójczym uśmiechem rozdawał autografy. Monika Jaruzelska podpisująca swoja książkę nawet nie zwróciła mojej uwagi, jak właśnie czytacie. Wszystko to nic, stanowisko 45/DFd, oto mój cel. Przebiegłam jak tornado przez cały poziom zerowy zatrzymawszy się na chwilę przy stanowisku z kolejką do autora. Zatrzymałam się, bo kolejka wydawała się wyjątkowo długa. To K. Grochola podpisywała swoje dzieła.
    – O cholera! – pomyślałam w roztargnieniu. – Szkoda, że nie mam czasu na to by spędzić kilka godzin w kolejce do pani Kasi i pobiegłam dalej.
    – Veni, vidi, vici – jak Cezar dotarłam do celu, zobaczyłam i zwyciężyłam i sfotografowałam.
    I wtedy osiągnąwszy swój cel, zatrzymałam się i odwróciłam się. Patrząc na tłum, który właśnie minęłam, zadałam sobie pytanie: Czy aby na pewno chcę być małpą na wybiegu?

    Artykuł napisany w ramach współpracy z