Mówi się, ze nadzieja umiera ostatnia. Moja nadzieja umarła dziś rano, kiedy otwrzylam oczy po koszmarnym śnie. Nadzieja na dobry dzień. Wiedziałam, ze to będzie dzień stracony. Koszmary i złe myśli chodzą za mną cały czas. Wyglądają z szafy, gdy wybieram ciuch, żeby się w coś ubrać. Zerkają z lodówki, gdy wyjmuje produkty do przygotowania obiadu. Słyszę je jak hałasują za drzwiami do piwnicy. Patrzą przez okno zza zielonej gestwiny drzew i krzewów. Kim jestem, że się tak na mnie uwzięły? Nikim. Zwykłym szarym zjadaczem chleba. Szczekanie psa napawa mnie obawą, że stanie się coś złego, że za rogiem czai się wróg chcący odebrać mi szczątki szczęścia. A jednak je mam. Te szczątkowo cudem ocalone drobiny, okruchy. Jednak jest... Nadzieja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz